czwartek, 9 czerwca 2011

Synesis, Glinka Marokańska

Przepraszam, że tak późno, ale byłam zawalona szkołą, ale jutro ostatnia klasówka w tym roku i wakacje :) Możecie się także spodziewać wieelu notek. Ostatnio nie miałam nawet weekendów wolnych - poprzedni Lednica, ten kurs pierwszej pomocy i urodziny koleżanki, następny moje urodziny :). Dlatego piszę tą notkę teraz, a nie np. jutro. Ale przechodząc do rzeczy:
Glinkę testowały dwie osoby - ja i moja mama. Może najpierw napisze jakie mamy cery: ja - kiedyś mieszana, ale kiedy regularnie ją nawilżałam to chyba przeszła w normalną, moja mama - mieszana. Obie raczej nie mamy większych problemów z nią.
Glinka przyszła w pięknym opakowaniu:
Razem z bardzo ładną ulotką:
Sposób użycia możenie zobaczyć na zdjęciu powyżej (naciskając powiększysz je) lub TUTAJ.
Może zacznę od opakowania. Nie podoba mi się, że nie ma na nim pojemności produktu. Miałam także duży problem z otworzeniem go - muszę podwadzać pilniczkiem i dopiero wtedy mogą otworzyć moją glinkę. Ale podejrzewam, że źle zerwałam coś na początku.
W środku znajduję się szarawy proszek, który trzeba zmieszać albo w proporcjach 1:1 (tak piszę na stronię), albo kilkoma kroplami wody (na ulotce). Ja użyłam pierwszego sposobu, nie wiem, którego powinnam :).
Przepraszam za brudny stół, ale trochę glinki mi się wysypało:)
Wg producentów powinno użyć się aż 25 g glinki, jak dla mnie to dużo za dużo. Za pierwszym razem użyłam prawie połowę mojego pudełeczka, czyli ok. 20 g, i za dużo mi wyszło.
Po zmieszaniu produkt przypomina mi budyń czekoladowy :)
Wg mnie jest tu trochę zbyt wodnisty i dodałam potem jeszcze trochę glinki:)
Trzeba pamiętać, żeby maż na twarzy zaschnęła, i najlepiej nalać sobie trochę wody do jakiegoś zużytego opakowania, po mgiełce czy czymś, i jak poczuję się, że zaczyna zasychać, popryskać się.  
Działanie podzielę na mnie i moją mamę:
Szczerzę to ja zachwycona nie jestem. Zaraz po zmyciu glinki czułam się silnie ściągnięta. Skóra była wygładzona, ale to nie wynagradzało mi uczucia silnego wysuszenia. Potem moja skóra nie mogła dojść  do siebie, zrobiła się z powrotem mieszana i doprowadzenie jej do stanu używalności zajęło mi koło tygodnia. Mam nadzieję, że coś źle zrobiłam, bo po tylu pozytywnych opiniach, oczekiwałam wielkiego wow! Zostało mi glinki na jedno użycie, więc ostrożnie (i z dużym strachem) zamierzam jeszcze raz spróbować. Co z tego wyjdzie napiszę wam niedługo.
Moja mama miała za to odmienne zdanie. Ona ma tłustszą skórę, więc to może dlatego. Pory zostały zmniejszone, skóra wygładzona i jakoś tak jaśniała. Ogólnie efekt był świetny i zazdrością patrzyłam na nią ;).
Tak więc polecam osobą z tłustą i mieszaną skórą, suchej raczej radziłabym się trzymać z daleka, a normalną na własne ryzyko.

2 komentarze:

  1. Glinka jest świetna, ale rozrabianie może być dla niektórych kłopotliwe:) jednak dla takich efektów warto się pomęczyć!;)
    http://www.good-for-you.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ładowało mi stronę to przesunęło się od razu na ostatnie zdjęcie i zanim przeczytałam co to- zachciało mi się czekoladowego budyniu :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę o nie umieszczania w komentarzach na moim blogu reklam, zaproszeń do swoich blogów/rozdań itp. Jeśli zostawicie u mnie komentarz to prawdopodobnie i tak odwiedzę wasz blog:).
Dziękuję za komentarze! Każdy bardzo wiele dla mnie znaczy, dzięki nim wiem, że ktoś docenia moją pracę i nie idzie ona na marne:).