piątek, 8 kwietnia 2011

Carmex :)

Dzisiaj opowiem wam o pomadce, którą używałam całą zimę i jestem nią oczarowana :)

Informacja z wizażu:
Świetny balsam do ust używany przez większość gwiazd Hollywood. Każda szanujaca się modelka ma go w torebce. Zalecany jest wszystkim tym, których usta wystawione są na długotrwałe działanie czynników atmosferycznych (słońce, mróz czy wiatr). Po zastosowaniu balsamu usta stają się pełniejsze i bardziej jędrne, a przede wszystkim nawilżone i odżywione. Balsam leczy suche kąciki ust oraz niepowtarzalnie radzi sobie z opryszczką, nadaje również delikatny połysk i niesamowite uczucie świeżości i delikatnego chłodu.
Ze względu na obecność kwasu salicylowego nie powinien być używany przez osoby uczulone na salicylany.

Skład:  Petrolatum, Lanolin, Cetyl Esters, Theobroma Cacaou Seed Butter, Cera Alba, Paraffi, Camphor, Menthol, Salicyl Acid, Aroma, Vanillin.


Carmex pierwsze wrażenie wywarł na mnie dość średnie. Wyszłam z drogerii i posmarowałam sobie nim usta, które zaraz zaczęły mrowić. Miałam wrażenie chłodzenia. Od razu naszły mnie myśli: nie nadaję się na zimę! Nic bardziej mylnego. Na szczęście Carmex chłodzi moje usta tylko po dość długim czasie nie używania go. Kiedy robię to codziennie wargi przyzwyczajają się.
Wybrałam klasyczną wersję w słoiczku, ponieważ na youtubie usłyszałam, że ta jest najlepsza. W Polce dostępne są jeszcze w sztyfcie oraz tubce. W innych krajach można dostać inne wersje smakowe/zapachowe. U nas można tylko wiśniową w tubce, którą moja przyjaciółka szczerze poleca. Ja nie miałam okazji wypróbować.
Wiele ludzi narzeka na zapach. Jest dość intensywny w opakowaniu, ale na ustach (przynajmniej u mnie) szybko się ulatnia i go nie czuć. Carmex pachnie kamforą, którą ma w składzie. Czasami jak się wwącham mam wrażenie, że czuję w nim budyń. Mi ten zapach nie przeszkadza, ale wiem, że dla niektórych jest drażniący.
Jak widać na zdjęciu sięgam już dna. Zaczęłam używać Carmex w listopadzie. Robię to codziennie, zwykle dwa razy dziennie. Sami więc oceńcie wydajność.
Carmex w słoiczku pozostawia na ustach delikatny połysk. Nie rzuca się w oczy. Mi bardzo się podoba ten efekt.
(efekt przy nakierowaniu na światło)
Zawsze używałam pomadek Nivei. Carmex ma inną konsystencję. Nie umiem jej określić. Nivea jest tłusta, a Carmex jakby żelowy (?).

Jedyne co mogę zarzucić mojej pomadce to sposób aplikacji. Jest trochę niehigieniczny, ale są inne wersję, więc dla każdego coś się znajdzie :).
Mam nadzieję, że pomogłam komuś:)
BTW przepraszam za porysowane opakowanie, ale całą zimę Carmex był w mojej kieszeni razem z drobnymi, kluczami itp. :)

3 komentarze:

  1. O, ja właśnie mam tą wersję wiśniową w tubce. W sumie jestem w miarę zadowolona, jedynie mnie drażni to jego.. chłodzenie ust. Niestety, u mnie jest to efekt który dotyczy każdego jego nałożenia. Jednak sama konsystencja, zapach i własciwości mi odpowiadają.
    Jeśli zaś chodzi o opakowanie to bardziej mi się podoba to Twoje, ale fakt, jest niestety dużo mniej higieniczne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie kupiłam w słoiczku, ponieważ słyszałam, że w sztyfcie jest "tępe", a w tubce jak jest zimno to nie da się wydobyć :)
    Teraz będę testować Tisane i zrobię porównanie, ponieważ obie pomadki mają podobną ilość wielbicielem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. E tam, ja nie miałam jakiś problemów z wydobyciem;) Chociaż.. ja go mało używałam zimą właśnie przez ten utrzymujący się u mnie efekt mrożenia ust.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o nie umieszczania w komentarzach na moim blogu reklam, zaproszeń do swoich blogów/rozdań itp. Jeśli zostawicie u mnie komentarz to prawdopodobnie i tak odwiedzę wasz blog:).
Dziękuję za komentarze! Każdy bardzo wiele dla mnie znaczy, dzięki nim wiem, że ktoś docenia moją pracę i nie idzie ona na marne:).